![]() |
Matthias Grunewald - fragment Ołtarza z Isenheim - (1512-1515) Musée d’Unterlinden w Colmar (Francja) |
Gdy spojrzy się na jedną z części ołtarza z Isenheim Matthiasa Grünewalda
zobaczymy najzwyklejszą w świecie scenkę rodzajową. Ot matka z synkiem.
Trzeba się dopiero nieco przyjrzeć, żeby zobaczyć dyskretne aureole, a
już na pewno lepszego przyjrzenia się wymagają postacie aniołów w prawym
górnym rogu. Niemniej, im dłużej spoglądam na ten obraz, tym pewniejszy
jestem, że może zaskakiwać. Ot taka drobnostka, że Maryja nie ma na
sobie, ani nawet w okolicy nic błękitnego. Jak okiem sięgnąć wstecz i w
przyszłość rzadko się zdarza obraz bez sugerowania: „tak, to jest
Maryja, bo ma błękitny mantel, lub na krześle leży niebieska płachta, lub
gardiny są – niespodzianka - niebieskie”. Grünewald był chyba po prostu
na tyle pewny, że tej dwójki z jego obrazu nie da się pomylić z nikim
innym, że postanowił obejść się bez tego podpisu. Zachował co prawda
purpurową szatę, co jak sądzę ma wskazywać na królewską godność Maryi
(trudno sobie bowiem wyobrazić, że uboga nastolatka z Nazaretu ot tak
chodziła sobie po Betlejem w bodaj najdroższej tkaninie antycznego
świata). Inną ciekawostką – i tu może być dla niektórych szok – jest
kolor włosów Maryi. Tak proszę państwa Matka Boża jest ruda! Skąd taki
pomysł? Ano rudy był Dawid, a to protoplasta jej rodu.
Zachęcam do wpatrzenia się w ten na wskroś gotycki, nieco oderwany od rzeczywistości obraz. Tchnie spokojem na sam widok.
Zachęcam do wpatrzenia się w ten na wskroś gotycki, nieco oderwany od rzeczywistości obraz. Tchnie spokojem na sam widok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz